Czy dożynki to kultura?

Magdalena Gromek-Kowalczyk, 21 sierpnia 2018 (13:46)
Sierpień i wrzesień to tradycyjnie miesiące dożynek i wiejskich festynów. W całej Polsce w wybrane niedziele odbywają się uroczyste msze, konkursy na najpiękniejsze wieńce i prezentacje chleba upieczonego z mąki z tegorocznego ziarna. Wiele imprez to całodniowe świętowanie, połączone z koncertami, atrakcjami dla dzieci i tańcami do późnej nocy.

Dożynkom przyglądali się autorzy raportu „Wieś w Polsce 2017. Diagnoza i prognoza”. Publikacja powstała z okazji trzydziestolecia Fundacji Wspomagania Wsi, obchodzonego w 2017 roku. Aktywność kulturalna na wsi była jednym z tematów tej pracy. Badacze uczestniczyli w dożynkach i festynach oraz przeprowadzili rozmowy i ankiety na ich temat z mieszkańcami wybranych warmińskich wsi.

Czy można uznać, że uczestnicząc w dożynkach uczestniczymy w wydarzeniu kulturalnym? Gdyby spojrzeć na dożynki oczami krytyków, zobaczylibyśmy skomercjalizowaną imprezę w plenerze wykluczającą eksperyment i innowacje. Na przykład dożynki w jednej z badanych miejscowości warmińskich od lat organizowane są według tego samego schematu:

…msza, korowód, zabawy i konkursy, degustacje i występy muzyczne z udziałem lokalnych gwiazd grających disco polo lub covery znanych przebojów.  Jedyną nowością – ale od razu na skalę powiatu – był rytuał obtańcowania wieńca wykonany po raz pierwszy w historii przez panie z KGW (pomysł zaczerpnięty z YouTube sic!). Przestrzeń boiska, na której odbywała się impreza zdominowana przez stoiska sponsorów (producentów pasz, nawozów, maszyn), namioty lokalnych instytucji i stowarzyszeń oraz punkty komercyjne: zjeżdżalnia dla dzieci, odpustowe gadżety, budka z piwem.  Wśród uczestników dominują nie miejscowi rolnicy ale mieszkańcy pobliskiego miasta. Poczęstunek przygotowany przez panie z Uniwersytetu Trzeciego Wieku (średnio-klasową organizację założoną przez żonę b. burmistrza, pomyślaną jako platforma wyborcza i przeciwwaga dla bardziej „ludowych” organizacji seniorskich w gminie) dość wyszukany ale niezbyt obfity: zupa z pokrzyw i gulasz z jelenia. Najeść się mogą tylko organizatorzy w strzeżonym przez ochronę VIProomie zaaranżowanym w pobliskiej remizie. Im ciemniej tym straszniej. Coraz więcej osób podryguje w takt muzyki. Niektórzy tańczą. Nie zawsze w takt. Zgroza! Nuda!

Jeśli jednak zdecydujemy się zdjąć cenzorskie okulary pod sztampowymi dożynkami zobaczymy codzienne funkcjonowanie lokalnej społeczności. Nawet więcej. Dostrzeżemy, że ta festynowa „skorupa” jest jego integralną częścią. W opisie badaczy czytamy dalej tak:

Na stadionie masowy festyn otwarty dla wszystkich, w stopniu w jakim ich na to stać (stoiska komercyjne). W remizie impreza VIPowska, na którą wchodzi się z przepustką organizatora lub na twarz. Dajemy się wprowadzić współpracownikom z MDK. Tak naprawdę znamy dobrze sołtysa i nie jest to potrzebne, ale ugruntowuje relacje z naszymi przewodnikami. Stoły uginają się od jedzenia: swojskie wędliny, sałatki, przekąski, dzik pieczony w całości, bimber w dystrybutorze wody pitnej. Dostaję kieliszek. Po – żenującej mnie – interwencji sołtysa „no co wy, Pan z Warszawy przyjechał!” okazuje się, że pod stołem jest też „Wyborowa”. W środku remizy orientuję się, że to nie koniec podziałów.

Na tarasie, pod namiotem trwa impreza z udziałem burmistrza, radnych, najważniejszych urzędników, lokalnych przedsiębiorców i celebrytów (m.in. finalista programu „rolnik szuka żony”). Na stole to samo, co w sali obok plus whisky i cola. Tu już nie ma przepustek. Wiadomo komu wolno wejść, a komu nie. Szeregowi pracownicy MDK nie mają tam czego szukać. „Na jednego” zaprasza mnie urzędzik z burmistrzowskiej świty, ale przez wzgląd na relacje z pracownikami MDK decyduję się trzymać sali głównej.

Jadalnia w remizie to przestrzeń zawieszona miedzy tym, co dystynktywne i tym co masowe. Późnym wieczorem staje się ona scenerią specyficznych jam session. Po występach schodzą się tu wszyscy wykonawcy: zespoły ludowe, disco-polo, kapele grające rockowe szlagiery, a nawet lokalny zespół heavy metalowy, którego członkowie utrzymują się przygrywając na weselach. Rodzina X – liderzy lokalnej orkiestry dętej – inicjują spontaniczne śpiewy i przygrywki. Zarzucają przyśpiewki, które podchwytuje cała sala. Do kogo przepiją ten musi zagrać własny utwór, kiedy grają przyśpiewki, po każdym refrenie na środek koła wychodzi kolejna osoba, która improwizuje zwrotkę. Mieszają się instrumenty, zespoły, style…

Obserwacja i uczestnictwo w dożynkach na Warmii dostarczyły badaczom doskonałego materiału do opisu tamtejszych społeczności. Gdyby udało się rozpakować wszystko, co dzieje się w trakcie jednej takiej imprezy, można by w pełni zrozumieć, jak ona funkcjonuje: kto jest kim, jakie są relacje, hierarchia, styl życia mieszkańców i ich interesy.

Regularnie prowadzone badania CBOS pokazują, że w porównaniu z ludnością miast tylko niewielki procent mieszkańców wsi uczestniczy w tradycyjnie rozumianych praktykach kulturalnych (chodzi o chodzenie do opery, teatru, galerii sztuki itd.). Jedną z przyczyn jest gorszy dostęp do instytucji kultury dających możliwość kontaktu ze sztuką i bardziej wyszukaną ofertą.

Innym powodem niższego uczestnictwa w tradycyjnie rozumianej kulturze jest dynamiczne upowszechnianie się na wsi nowych technologii (przede wszystkim wzrost dostępności telewizji kablowej i satelitarnej oraz Internetu). Ostatnią i zasługującą na komentarz sprawą jest specyficzne postrzeganie kultury przez mieszkańców wsi. „Kultura dla mieszkańców małych miast i wsi to jest coś, co robi się razem, kiedy się spotyka innych ludzi”. Kulturę na wsi określają trzy wymiary: wspólnotowość, kreatywność i pragmatyzm, z czego w przypadku dożynek najważniejsza jest wspólnotowość. W badanych warmińskich dożynkach chętnie biorą udział wszyscy mieszkańcy, niezależnie od wykształcenia. Nie ma wątpliwości, że te coroczne, huczne spotkania przekraczają granice klasowe i integrują wiejską społeczność. I doskonale spełniają swoją funkcję.

Zapraszamy do przeczytania pozostałych relacji z dożynek oraz do zapoznania się z innymi, nie zawsze oczywistymi dla „miastowych” formami aktywności kulturalnych na wsi.

 

***

W 2017 roku minęło trzydzieści lat działalności Fundacji Wspomagania Wsi. W tym czasie w Polsce nastąpiła transformacja ustrojowa, a na większości obszarów wiejskich dokonał się skok cywilizacyjny. Zmiany dotyczyły szeregu dziedzin, począwszy od powstania infrastruktury wodno-kanalizacyjnej, przez zwiększenie dostępu do sieci telefonicznej, a skończywszy na edukacji.

Teraźniejszość i przyszłość stawiają przed polską wsią kolejne wyzwania. Jesteśmy przekonani, że refleksja nad wyzwaniami jest nie mniej istotna od refleksji nad przeszłością, a może nawet od niej ważniejsza. Ma ona szczególne znaczenie w kontekście naszej misji: wspierania różnorodnych inicjatyw mieszkańców wsi, które służą rozwojowi ich wspólnot. Dlatego postanowiliśmy przyjrzeć się części tych wyzwań. Ich analizie służyło badanie, którego wyniki prezentujemy w publikacji Wieś w Polsce 2017: diagnoza i prognoza, które na zlecenie Fundacji Wspomagania Wsi przeprowadził zespół Fundacji Pole Dialogu pod kierownictwem dr. Przemysława Sadury.

Do pobrania:

Wieś w Polsce 2017: diagnoza i prognoza – skrót raportu

Wieś w Polsce 2017: diagnoza i prognoza – pełna wersja raportu

Z okazji trzydziestej rocznicy działalności Fundacji zorganizowaliśmy również debatę, która odbyła się 27 października 2017 r. w Warszawie.

Punktem wyjścia do dyskusji były wyniki badania „Wieś w Polsce 2017: diagnoza i prognoza”. W panelu dyskusyjnym wzięli udział red. Edwin Bendyk, prof. Maria Halamska, Marek Klara (wójt gminy Miejsce Piastowe), dr hab. Wojciech Knieć, dr Przemysław Sadura, prof. Monika Stanny oraz dr Mirosław Stepaniuk. Relację z debaty można przeczytać tu.