Od kosiarki do własnej sieci sklepów

Historia działalności Bernadety Gruszczyńskiej to przykład, jak z niewielkiej inicjatywy może narodzić się prężnie działające przedsiębiorstwo. Dziś prowadzi sklepy ogrodniczo-rolnicze, zatrudnia pracowników i poszerza ofertę, ale początki jej drogi biznesowej były skromne.

Pierwsze kroki – sprzęt z dotacji

Wszystko zaczęło się w 2010 roku, kiedy to mąż pani Bernadety, korzystając z dotacji z Urzędu Pracy, zakupił podstawowy sprzęt ogrodniczy.

– To były małe pieniądze, ale ogromna pomoc. Dzięki nim kupiliśmy kosiarki, wertykulator, traktorek do koszenia i kilka narzędzi do  przycinania żywopłotów. Tak rozpoczęła się nasza przygoda z usługami ogrodniczymi – wspomina.

Rodzina szybko zaczęła zdobywać pierwszych klientów. Początkowo były to drobne zlecenia: koszenie trawy, pielęgnacja rabat czy zakładanie niewielkich ogrodów. Z czasem firma rozwijała się i inwestowała w kolejne maszyny – m.in. traktor i kosiarkę bijakową, co pozwoliło podjąć współpracę z gminą.

– To było dla nas ogromne wyzwanie, bo nagle przeszliśmy od małych przydomowych zleceń do zadań takich jak koszenie poboczy dróg czy pielęgnacja terenów gminnych. Ale każde zlecenie traktowaliśmy jako szansę na rozwój – mówi właścicielka firmy Floris.

 

Zmiana sterów – własna działalność Bernadety

Kilka lat później mąż Bernadety postanowił całkowicie poświęcić się rolnictwu, a ona przejęła prowadzenie działalności gospodarczej. W 2015 roku zarejestrowała własną firmę, kontynuując to, co wspólnie zaczęli.

– Zostałam z tym sama, ale miałam już doświadczenie i determinację. Wiedziałam, że nie chcę rezygnować, bo lubię tę pracę. Mąż pomagał, a ja stopniowo budowałam markę na rynku – podkreśla.

Firma zajmowała się usługami ogrodniczymi dla osób prywatnych i instytucji. Pielęgnacja trawników, przycinanie żywopłotów, zakładanie ogrodów – to były główne zajęcia.

– Każde zlecenie traktowaliśmy poważnie. Klienci często do nas wracali, a wieść o naszej pracy rozchodziła się pocztą pantoflową. To był najlepszy rodzaj reklamy – wspomina.

Decyzja o otwarciu sklepu

Przełomowym momentem był rok 2019. Pani Bernadeta wraz z mężem zdecydowali się na otwarcie sklepu ogrodniczo-rolniczego w Kożuchowie.

– Pomysł przyszedł naturalnie. Pracując w ogrodach, ciągle potrzebowaliśmy ziemi, kory, narzędzi czy rękawiczek. Zastanawialiśmy się: skoro my tego szukamy, to inni też. Po co jeździć daleko, skoro można stworzyć takie miejsce na miejscu? – opowiada.

Sklep otwarty został w odnowionym, rodzinnym domu męża. – To był domek po babci, drewniany, wymagający remontu. Włożyliśmy w niego serce i pieniądze, by stał się przyjaznym miejscem dla klientów. Otwarcie sklepu było dla nas ogromną radością – mówi właścicielka.

Radość tę przyćmiła jednak powódź, która zniszczyła część upraw w tunelach i spowodowała duże straty.

– Rok 2019 był dla nas jak huśtawka. Z jednej strony spełnienie marzenia, z drugiej – wielkie problemy. Ale nie załamaliśmy się, wiedzieliśmy, że musimy iść dalej – podkreśla.

 

Rozwój i kolejne punkty sprzedaży

Rok później firma otworzyła drugi sklep – w Wiśniowej.

– Wynajęliśmy lokal przy Ośrodku Kultury. Sklepik był mały, ale z magazynem, co pozwoliło nam zwiększyć asortyment. Z czasem zatrudniliśmy tam pracownika, by móc sprawnie obsługiwać klientów – wyjaśnia.

Na pewien czas uruchomili także trzeci punkt – w Strzyżowie. Niestety pandemia i wysokie koszty ogrzewania zmusiły ich do rezygnacji.

– To była trudna decyzja, ale nie żałuję. Sklep w Strzyżowie przyciągnął do nas klientów z okolicznych wsi, którzy do dziś nas odwiedzają. Można powiedzieć, że dzięki niemu zyskaliśmy nowy rynek – dodaje pani Bernadeta.

Dziś firma prowadzi dwa sklepy i stale poszerza ofertę. Sprzedaż obejmuje m.in. ziemię ogrodową, nawozy, środki ochrony roślin, narzędzia, nasiona, sadzonki i rośliny ozdobne. – Staramy się odpowiadać na potrzeby klientów. Kiedy pojawia się zapotrzebowanie na nowy asortyment, wprowadzamy go do sprzedaży – podkreśla.

Wypożyczalnia sprzętu i usługi dla firm

Obok sprzedaży firma wprowadziła dodatkową usługę – wynajem sprzętu. Klienci mogą wypożyczyć wertykulator, glebogryzarkę, piłę na wysięgniku, świder spalinowy czy zagęszczarkę.

– To był strzał w dziesiątkę. Sprzęt, który mamy, pracuje na siebie, a klienci chętnie korzystają z tej możliwości. Czasem nawet na tydzień czy dłużej – mówi właścicielka.

Równolegle prowadzone są usługi dla instytucji.

– Mamy na przykład stałą umowę na opiekę nad terenem sądu w Strzyżowie – koszenie latem, odśnieżanie zimą. To daje stabilność i ciągłość pracy – wyjaśnia.

 

Pożyczki, które otwierają drzwi

Kluczowym elementem rozwoju były pożyczki z Fundacji Wspomagania Wsi. Pierwsza z nich w 2019 roku umożliwiła otwarcie sklepu. Kolejne pozwalały na poszerzanie asortymentu i zatrudnianie pracowników.

– O pożyczkach dowiedzieliśmy się od znajomego, a później skorzystał z nich mój mąż. Potem przyszła kolej na mnie. Byłam pozytywnie zaskoczona podejściem Fundacji. Największym plusem była elastyczność – przedstawiciel przyjechał do nas wtedy, kiedy mogliśmy się spotkać, po godzinach pracy. Wszystko odbyło się sprawnie, jasno i czytelnie. Dokumenty nie były skomplikowane, a pomoc pracownika – ogromna – wspomina pani Bernadeta.

Równie ważne były dogodne warunki spłaty.

– To naprawdę wielka pomoc. Dzięki pożyczce mogłam kupić duże partie towaru, co dało nam możliwość zaspokojenia potrzeb klientów. Spłaty były rozłożone rozsądnie, nie stanowiły obciążenia, a my nigdy nie mieliśmy opóźnień – dodaje.

Optymizm i przyszłość

Mimo trudności – powodzi, pandemii czy wysokich kosztów – Bernadeta Gruszczyńska nie traci optymizmu.

– Ja lubię tę pracę. To daje mi satysfakcję, że klienci wracają, że rozwijamy firmę, że możemy inwestować. Nawet jeśli coś się nie uda, szukamy nowych rozwiązań – podkreśla.

Zapytana o przyszłość, odpowiada bez wahania – na pewno będziemy się rozwijać. A jeśli zajdzie potrzeba – skorzystam z kolejnej pożyczki. Polecam Fundację innym, bo naprawdę wspiera ludzi na wsi. To nie jest pusty slogan, tylko realna pomoc.

Historia pani Bernadety pokazuje, że dzięki pracowitości, determinacji i wsparciu zewnętrznemu można stworzyć stabilny biznes, który nie tylko zapewnia utrzymanie rodzinie, ale także buduje lokalny rynek i odpowiada na potrzeby mieszkańców.

Autor: Przemysław Chrzanowski, Witryna Wiejska.

***

Zobacz również:

Mikropożyczki Fundacji Wspomagania Wsi