Jak działać dla osób LGBTQ+ w małych społecznościach?

Jędrek Godlewski, 31 grudnia 2024 (17:42)
Jedni podejmują wyzwania na jakiś czas, drudzy na długi czas, a jeszcze inni – na czas zmian. A te najtrudniejsze do wprowadzania są w małych społecznościach, czym nie zniechęcają się Damian Domański z Morzeszczyna i Łukasz Śmietanko z Pajtun. Obaj postanowili włączać w działania wykluczonych, w tym osoby ze społeczności LGBTQ+.

Tekst: Joanna Jastrzębska

Zdjęcia: Fundacja Wspomagania Wsi

Morzeszczyn to wieś w woj. pomorskim zamieszkiwana przez 729 osób, siedziba gminy zamieszkiwanej przez ok. cztery tysiące osób. W sąsiednim woj. warmińsko-mazurskim leżą natomiast Pajtuny: wieś będąca najmniejszym sołectwem w gminie, zasiedlona przez 111 mieszkanek i mieszkańców. W okna obu społeczności zajrzała tęcza, a to dzięki działaniom na rzecz osób LGBTQ+.

Gmina Morzeszczyn: inkluzywność, czyli niewykluczanie

Damian Domański jest dyrektorem Biblioteki – Ośrodka Kultury w Morzeszczynie. Pracę dla samorządu wykonuje niemal równo od dekady. 

– Są osoby, które przychodzą i podejmują wyzwania zawodowe na jakiś czas albo na bardzo długi czas. Ja jestem typem człowieka, lidera, który przychodzi na czas zmian – mówi.

I przyznaje, że ostatnie lata to czas wymyślania nowych rozwiązań na nowe czasy. W czasie pandemii w morzeszczyńskiej bibliotece uruchomiono możliwość zdalnego zamówienia książek i ich dostawę do domu w trosce głównie o osoby seniorskie. Napaść Rosji na Ukrainę w 2022 r. była z kolei impulsem do zaopiekowania się potrzebami osób uchodźczych i okazją do stworzenia wielojęzycznej półki książek. 

W tym samym roku w katalogu działań instytucji zadebiutowała tematyka osób LGBTQ+, podczas projektu „Różni. Równi. Ważni” realizowanym we współpracy ze Stowarzyszeniem DRABKA. Miał na celu przeszkolenie uczniów i uczennic z klas siódmych i ósmych z zagadnień antydyskryminacji i przygotowanie młodzieży do edukacji w szkołach ponadpodstawowych znajdujących się w innych miejscowościach.

– Chcieliśmy ich przygotować na różnorodność, tak żeby wiedzieli, jak reagować, gdyby zetknęli się z brakiem szacunku do siebie, ale także jak zachować się, kiedy zobaczą w swoich szkołach osoby wyróżniające się na jakimkolwiek tle – mówi Domański.

W 2024 r. uczestniczył  w spotkaniu z Fundacją Wspomagania Wsi i Funduszem Dla Odmiany w Dzierżążnie, gdzie poruszana była tematyka życia osób LGBTQ+ w małych społecznościach.

Damian Domański podczas spotkania z Funduszem Dla Odmiany i Fundacją Wspomagania Wsi. fot. FWW

 

– Mamy świadomość, że życie w gminie, w której zamieszkuje niespełna cztery tysiące mieszkańców i wyciągnięcie na tego typu spotkanie osób identyfikujących się jako społeczność LGBTQ+, nie było łatwą rzeczą. Dołączyły do nas także osoby spoza naszej gminy mające gotowość wsparcia innych, a dzięki social mediom poszedł kolejny komunikat, że nasza przestrzeń jest życzliwa – wspomina. – Założyłem sobie, aby Biblioteka – Ośrodek Kultury były przestrzeniami bezpiecznymi, otwartymi dla wszystkich, inkluzywnymi , a zarazem niewykluczającymi nikogo. Bardzo często „inkluzywność” i „niewykluczanie” się mylą, a mi i mojemu zespołowi zależało, by oferta, którą proponujemy, była ponad różnicami. 

Jak podkreśla, razem z siedmioosobowym „odważnym i uważnym” zespołem nie dąży do tego, żeby organizować inicjatywy „afiszowane” i „naznaczane” tęczową flagą, ale żeby osoby, które się z nią utożsamiają, „włączać w naturalnym procesie”. Według szacunków władz, społeczność gm. Morzeszczyn w  10-15 proc. składa się z osób LGBTQ+, dlatego ważne jest, by czuły się tu „jak najbardziej u siebie”.

Tematyka queerowa jest coraz powszechniejsza, bo w bibliotece pojawia się coraz więcej książek, które jej dotyczą. To na wniosek młodzieży chcącej pogłębić swoją wiedzę w tym obszarze. 

Pajtuny: czy u nas żyją takie osoby?

Sołtysem Pajtun od czterech lat jest Łukasz Śmietanko. Kiedy po przeprowadzce z Olsztyna poszedł na spotkanie mieszkanek i mieszkańców, żeby się rozeznać, do domu wrócił z tabliczką „Sołtys”. 

– Żona się na mnie spojrzała i powiedziała – dosłownie – że jestem pierdolnięty, bo sołtys to niewdzięczna funkcja, taki chłopiec do bicia. Wszyscy coś od niego chcą, a on tak naprawdę nie ma zasobów, żeby cokolwiek robić – opowiada Śmietanko.

Ponieważ gmina poza tabliczką nie oferowała wsparcia, a sam jest przedsiębiorcą, postanowił na własną rękę poszukać szkoleń i organizacji pomagającej sołtysom i sołtyskom.

– I tak zaczęła się przygoda – wspomina.

Jednym z pierwszych efektów jego sołtysowania było zagospodarowanie działek w centrum wsi tak, żeby mogły stać się przestrzenią spotkań i miejscem przyjaznym grom i zabawom dzieci na świeżym powietrzu. 

Jak angażować do działania małą społeczność? U Łukasza Śmietanki sprawdza się „kajecik” z notatkami po rozmowach z każdą osobą mieszkającą w Pajtunach, w których zapisał, kto czym się zajmuje. Dlatego też np. nie dzwoni do elektryka, żeby upiekł ciasto. Poza tym pamięta o lokalnych konfliktach, które w miarę możliwości łagodzi, „ale jeśli ktoś komuś przejechał siostrę ciągnikiem, to nie ma mowy, żeby spotkać ich na placu”, co jednak przy dobrym zarządzaniu nie uniemożliwia wykorzystania potencjału obu osób – ale bez spotkania. 

 

Temat osób LGBTQ+ wpadł przypadkiem, kiedy Śmietanko był na jednym ze szkoleń, których szukał na własną rękę po zostaniu sołtysem. Już nawet umówił się na spotkanie z Fundacją Wspomagania Wsi w ramach Tęczowej Wsi, ale z przyczyn zdrowotnych prowadzącego jeszcze się nie odbyło. 

Łukasz Śmietanko na Spotkaniu sołtysów zorganizowanym przez Fundację Wspomagania Wsi w 2022 r. fot. FWW

 

– Generalnie mam dość mocno prawicowe poglądy, konserwatywne. Ale zainteresował mnie temat, pomyślałem: kurde, pójdę, posłucham, dowiem się tego i owego, jak to środowisko w ogóle wygląda, bo mam jego obraz tylko z mediów. Wielka polityka potrafi nas bardzo poróżnić, ale tu przecież chodzi o sąsiadów, z którymi mieszkam. No i ciekawiło mnie jak z tym jest u nas na wsi. Rzuciłem temat, reakcje były różne: część osób się wycofała, część nawet nie wiedziała, czy u nas ktoś taki żyje. Ale żyją u nas ze sobą dwie dziewuchy. Wiadomo, mieszkańcy robią jakieś podgaduszki, ale raczej luźno, akceptują i nie ma żadnego problemu. Chociaż wydaje mi się, że w większych miastach to jest jeszcze luźniejszy temat. Na wsi ludzie lubią być zainteresowani kto, gdzie, z kim i jak – twierdzi.

Jak mówi, w spotkaniu miały uczestniczyć także osoby z sąsiednich wsi, a w rozmowie z sołtyskami okazało się, że również nie wiedzą, czy w ich miejscowościach żyje ktoś ze społeczności LGBTQ+.

– Aż byliśmy tym zdziwieni i zastanawialiśmy się, czy ci ludzie się ukrywają? – mówi. – W lokalnych społecznościach powinniśmy się wspierać. Na wsiach jest, tak uważam, jedyna szansa, że można doznać czegoś takiego jak wspólnota. Ludzie powinni być blisko. W miastach to zanika, sam pochodzę z miasta i wiem, że mieszkańcy jednego bloku potrafią sobie nie powiedzieć „dzień dobry”. A u nas na wsi jak jedna sąsiadka przez dwa miesiące nie miała wody, to każdy się zaangażował, żeby jej pomóc i żeby zawsze mogła się umyć.

Jak mówi Śmietanko, ma nadzieję, że spotkanie się odbędzie, bo nie chce, żeby ta obudzona ciekawość „rozeszła się po kościach”. Za jego cel obiera uwrażliwienie lokalnych liderów i liderek na to, że w ich społeczności również żyją osoby LGBTQ+ i żeby nie stanowiło to tematu tabu.