Lokalne oblicze zmian demograficznych

Jędrek Godlewski, 20 kwietnia 2021 (17:55)
Zmiany w gęstości zaludnienia, w rozkładzie ludności pomiędzy różnymi krajami i regionami czy migracje, to doświadczenia, z którym ludzkość mierzy się od niepamiętnych czasów. Zarówno zmiany w naszym najbliższym otoczeniu, te dostrzegalne gołym okiem i na przestrzeni pojedynczego życia, jak i te widoczne z lotu ptaka, mają znaczny wpływ na nasze życie.

 

Co to oznacza, że na świecie jest nas coraz więcej?

Warto sobie uświadomić, że tempo zmian liczby ludności na świecie za życia kilku ostatnich pokoleń nabrało niespotykanego dotąd przyspieszenia. Przyjmuje się, że w roku 1850 na świecie żyło 1 218 000 000 osób, w 1950 – 2 526 000 000 osób, dziś jest nas ponad 7 705 035 700, a prognoza dotycząca roku 2050 mówi, że będzie nas wtedy 9 771 823 000. W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat liczba ludności świata podwoiła się. Ten skokowy wzrost ma wiele konsekwencji.

Opublikowany przez ONZ na początku maja 2019 roku raport o bioróżnorodności i funkcji ekosystemu zwraca uwagę na  konsekwencje wpływu ludzi i gospodarki jaką prowadzą na całą przyrodę, której jesteśmy częścią.

Krótkie i przystępne omówienie raportu znaleźć można w tekście Edwina Bendyka opublikowanym na jego blogu: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1791656,1,nowy-raport-onz-wkroczylismy-na-sciezke-biologicznej-zaglady.read?fbclid=IwAR3MeVtupO-49R19ocXngBh8DUWLFnui6Na5w1dYlTmIE4i1-I63bJXQJ30

 

Zmiany demograficzne w Polsce

Na potrzeby naszego tematu skupimy się wyłącznie na zmianach w Polsce w ostatnich latach i na na co dzień doświadczanych i widocznych gołym okiem społecznych konsekwencjach tych zmian.

Od  roku 2013  mamy do czynienie ze spadkiem liczby ludności. Spowodowane jest to głownie dwoma czynnikami. Po pierwsze rodzi się coraz mniej dzieci (spada wskaźnik dzietności kobiet), po drugie w ostatnich latach wielu naszych rodaków wyemigrowało w poszukiwaniu lepszych warunków pracy i życia. Przyrost naturalny pozostaje ujemny od 2013 roku. Zachodzące zmiany nie są równomierne na terenie całego kraju.

Najnowszy raport Rządowej Rady Ludnościowej  (2017-2018) można znaleźć na portalu informacyjnym Głównego Urzędu Statystycznego tu: https://bip.stat.gov.pl/organizacja-statystyki-publicznej/rzadowa-rada-ludnosciowa/publikacje-rzadowej-rady-ludnosciowej/raporty-sytuacja-demograficzna-polski/.

Autorzy raportu piszą we wprowadzeniu (będącym również streszczeniem najważniejszych ustaleń): „W latach 2002–2017 mieszkańców traciły te same województwa co wcześniej tj.: opolskie, łódzkie, śląskie, świętokrzyskie, lubelskie, podlaskie i dolnośląskie. Niejako „tradycyjnie” w 2017 r. zanotowano ubytek w 12 województwach, a przyrost tylko w czterech (pomorskie, mazowieckie, małopolskie i wielkopolskie). Mieszkańców zyskiwały zwłaszcza tereny, na których są zlokalizowane rozwijające się największe wielofunkcyjne aglomeracje miejskie (obszary aglomeracyjne). Dotyczy to głównie rejonów: Warszawy, Trójmiasta, Poznania, Krakowa, aglomeracji bydgosko-toruńskiej; Wrocławia i w mniejszym stopniu – powiatów otaczających Szczecin, Olsztyn, Białystok, Lublin, Rzeszów, Łódź i Zieloną Górę, co należy wiązać ze zjawiskiem suburbanizacji i „rozlewania się” miast.”

Na tym samym portalu znajdziemy cykl  publikacji poświęconych sytuacji demograficznej województw  https://bip.stat.gov.pl/organizacja-statystyki-publicznej/rzadowa-rada-ludnosciowa/publikacje-rzadowej-rady-ludnosciowej/cykl-publikacji-poswieconych-sytuacji-demograficznej-wojewodztw/.

To, że w naszym kraju spada (i prawdopodobnie będzie nadal spadać) liczba mieszkańców nie oznacza, że na warunki w których żyjemy nie ma wpływu wzrost ludności całego globu. A on oznacza m. in. zwielokrotniony popyt na żywność, energię, surowce, czyli olbrzymią i stale rosnącą presję na środowisko (przeczytaj też o zmianach klimatycznych na wsi).

Obecnie w Polsce mieszka około 37 mln 774 tys. osób, szacuje się, że na koniec 2019 roku ubędzie nas  58 tys. Według prognozy ludnościowej w 2050 r. liczba ludności wyniesie 34 mln 856 tys. Średnia wieku w naszym kraju wynosi obecnie prawie 42 lata (w 1965 wynosiła  nieco ponad 30 lat), a prognozowana  długość życia to nieco ponad 78 lat (w 1965 było to około 70 lat).

 

Wieś się wyludnia i starzeje

Wiele miejsc w Polsce wyludnia się, a żyjące tam społeczności starzeją się. Starzenie się społeczeństwa zachodzi najszybciej właśnie na wyludniających się obszarach. Dotyczy to głownie obszarów wiejskich. By sprawdzić, czy nasze codzienne obserwacje mówią to samo co statystyka możemy np. poszukać danych o liczbie ludności w dniu naszych narodzin w miejscowości, w której spędziliśmy dzieciństwo i danych aktualnych dotyczących tej samej miejscowości. Danych możemy szukać w urzędzie gminy, w dostępnych w Internecie statystykach,  czasem w opracowaniach historycznych dotyczących  lokalnej historii.

Wyludnianie  i starzenie się zarówno dużych obszarów jak i konkretnych miejscowości niesie za sobą duże wyzwania społeczne, które w znacznej  części spadają  na wspólnoty samorządowe. Nawet najsprawniejsze władze lokalne nie zdołają zaspokoić wszystkich potrzeb mieszkańców. Gdy liczba osób starszych  i samotnych rośnie na niespotykaną wcześniej skalę organizacje społeczne mierzą się z nową rzeczywistością, w której np. najpilniejszą potrzebą nie jest organizowanie zajęć dla dzieci czy młodzieży lecz takie zorganizowanie życia wspólnoty, by osoby starsze  nie czuły się samotne i  wykluczone, by otrzymywały pomoc w różnych życiowych sytuacjach, by ktoś im towarzyszył. Zastanówmy się jak, jako organizacje czy po prostu grupy aktywnych mieszkańców, jesteśmy przygotowani by zmierzyć z tym wyzwaniem. Warto rozejrzeć się wokół, poszukać inspiracji w działaniach innych, zastanowić się czego byśmy życzyli naszym rodzicom, czy babciom (w Polsce to kobiety znacznie częściej dożywają sędziwego wieku) w trudnej sytuacji bez wsparcia rodziny.

Inspiracji możemy szukać np. tu: http://seniorzywakcji.pl/  a także tu: http://www.gospodarstwa-opiekuncze.pl/

 

Brakuje rąk do pracy

W skali całego kraju mamy do czynienia z narastającym brakiem rąk do pracy. Przewiduje się, że nadchodzących latach będzie to jeden z poważniejszych hamulców rozwoju naszej gospodarki. Nie poradzi ona sobie bez dodatkowego zastrzyku (i to sporego) ludzi chętnych do pracy. To, że na naszych oczach, w ciągu ostatnich 10 lat bardzo zwiększyła się liczba imigrantów ekonomicznych (głownie z Ukrainy ale też ze znacznie bardziej odległych krajów Azji) jest również z tym związane. Tak jak nasi rodacy wyjeżdżają (na jakiś czas, bądź na stałe) do krajów, które potrzebują rąk do pracy z zewnątrz, by ich gospodarki mogły się dalej rozwijać, tak Polska potrzebuje dodatkowych pracowników (zwłaszcza w obliczu kurczenia się ludności), by jej gospodarka się rozwijała. Warto zdać sobie sprawę z tego, że migracje „za pracą” od bardzo dawna były częścią losu mieszkańców wielu regionów na świecie, w tym Polski.  Ludzie oczywiście migrowali i migrują też z powodu wojen, braku pożywienia, niestabilności politycznej, starają się po prostu  dostać do bezpiecznych i bardziej zasobnych części świata.

To, że nasza gospodarka potrzebuje tak wielu przybyszów by się rozwijać, (a w niektórych sektorach wręcz by się nie załamać) jest zjawiskiem stosunkowo nowym. Może dlatego niektórym z nas tak trudno przyzwyczaić do obecności coraz większych grup dla których polski nie jest językiem ojczystym, których zwyczaje są inne niż nasze i którzy wyglądają inaczej niż typowy mieszkaniec Mazowsza czy Podkarpacia. W tym kontekście warto zdać sobie sprawę, że Polska którą znamy, bo w takiej się urodziliśmy i taką  uznajemy za naturalną, czyli  kraj jednolity narodowościowo i religijnie istnieje dopiero od końca II wojny światowej.

Nawet jeśli imigranci nie są jeszcze specjalnie  widoczni w naszych lokalnych społecznościach, to możemy być niemal pewni, że się to zmieni. Część z nich zacznie osiadać w naszym kraju (tak jak część naszych rodaków wybrała Wyspy Brytyjskie, Stany Zjednoczone, czy Niemcy na miejsce swojego zamieszkania), będą naszymi sąsiadami, ich dzieci będą uczyć się razem z naszymi, wielu z nas będzie z nimi wspólnie pracować, wreszcie część z nich może będzie chciała stać się polskimi obywatelami. Niektóre samorządy w dużych miastach i organizacje tam działające prowadzą różne działania wspierające integrację tych nowych mieszkańców. Warto się zastanowić, również  w mniejszych miejscowościach, jak pogłębić swoją wiedzę na ten temat i jak przygotować się na nadchodzące  zmiany, wreszcie jak rozmawiać z tymi, którzy się ich obawiają.

Przykładem działania w tej dziedzinie jest np. organizacja Homo Faber z Lublina, która m. in. w zajmuje się integracją Ukraińców https://www.hf.org.pl/ao/index.php.

 

Nowi sąsiedzi

Z kolei udziałem część z nas, szczególnie mieszkających w niewielkiej odległości od większych miast,  jest sytuacja osiedlania  się sporych grup nowych mieszkańców, którzy często napływają właśnie z owych okolicznych  miast. Często rodzi to problemy wynikające np. z odmiennych stylów życia czy  różnic w wyobrażeniach o pożądanej infrastrukturze.  Niechętnie otwarcie się rozmawia o braku wzajemnego zrozumienia swoich potrzeb, czy o konfliktach z tego wynikających.  Nikomu to nie służy.  Jeśli zależy nam na harmonii społecznej w naszych wspólnotach, powinniśmy zmierzyć się z tymi nowymi  wyzwaniami i pomyśleć jakie możemy podjąć działania. W tej kwestii nie ma wielu dobrych przykładów, które byłyby opisane. Jesteśmy zdani na własną pomysłowość i wytrwałość.

 

Wybrane ciekawe linki:

http://demografia.stat.gov.pl/bazademografia/

http://mbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/18436/Historia%20Polski%20w%20Liczbach_1994%20198147.pdf

https://www.worldometers.info/pl/ światowe statystki aktualizowane w czasie

https://worldpopulationhistory.org/map/1/mercator/1/0/25/ interaktywny portal w języku angielskim, z dużą ilością map, wykresów, rozwiązań graficznych; korzystanie nie wymaga bardzo zaawansowanej znajomości języka

https://www.populationof.net/pl/poland/

 

Tekst: Justyna Duriasz-Bułhak, maj 2019 r.