
Od koguta do bociana – zwierzę w kulturze ludowej
Spotkanie otworzyła Aleksandra Zubrycka z Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu, która w wystąpieniu „Ptactwo domowe w kulturze ludowej” przypomniała, że kury, gęsi i koguty pełniły w dawnym świecie nie tylko funkcje użytkowe, lecz również symboliczne. – Kogut był uważany za strażnika czasu, który odgania zło i ciemność. Z kolei gęś, zwłaszcza biała, symbolizowała czystość i wierność – mówiła. Prelegentka wskazała też na bogactwo wierzeń związanych z ptactwem, m.in. w kontekście wróżb i obrzędów weselnych.

Następnie dr inż. Wanda Krupa (powyżej)z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie omówiła zagadnienia dobrostanu zwierząt gospodarskich. W referacie „Potrzeby zwierząt – jak je rozumieć?” zwróciła uwagę, że współczesna wieś stoi przed wyzwaniem pogodzenia ekonomii z etyką hodowli. – Dobrostan nie oznacza luksusu dla zwierząt, ale spełnienie ich naturalnych potrzeb – od swobodnego ruchu po kontakt społeczny. To warunek zarówno jakości produkcji, jak i odpowiedzialności człowieka – podkreśliła.

Trzecie wystąpienie należało do Bartosza Popczyńskiego (powyżej), edukatora przyrodniczego i leśnika, który w prezentacji „O czym klekoczą bociany – czyli zwierzęta dzikie w krajobrazie wsi” przypomniał, że współczesna przestrzeń wiejska jest nie tylko miejscem życia ludzi i zwierząt gospodarskich, ale również siedliskiem wielu gatunków dzikich. – Wieś to nie tylko zwierzęta gospodarskie, które niemalże żyją z człowiekiem prawie pod jednym dachem. To również cała paleta niezwykłych i pięknych, ale przede wszystkim dzikich zwierząt, będącymi sąsiadami człowieka. Ciężko wyobrazić sobie polską wieś bez biegającego przez pola zająca szaraka, klekotu bociana czy śpiewu skowronka – to są nasze narodowe przyrodnicze symbole, bardzo mocno zakorzenione w rodzimej kulturze – mówił.

Wieczorną część pierwszego dnia wypełniło wystąpienie Joanny Sarneckiej (powyżej), antropolożki kultury i opowiadaczki ludowych historii. Jej magiczna prezentacja „Zwierzęta w opowieściach i wierzeniach ludowych” łączyła refleksję naukową z elementami narracji ustnej. – W opowieściach ludowych zwierzęta są pośrednikami między światem ludzi a światem natury. Często przemawiają ludzkim głosem, uczą, ostrzegają, prowadzą bohaterów przez granice, których sami nie potrafią przekroczyć – tłumaczyła.
Język, etyka i przestrzeń wspólnego życia

Drugi dzień rozpoczęła Urszula Kowalczuk (powyżej) referatem „Koń w języku i kulturze”. Autorka książki „Koń jaki jest, każdy widzi” przybliżyła bogactwo tzw. konizmów, czyli wyrażeń i przysłów pochodzących od obserwacji końskich zachowań. – Koń w kulturze polskiej jest symbolem siły, lojalności, ale i wolności. To jedno z nielicznych zwierząt, które w języku mają tak pozytywne konotacje – podkreślała, przywołując liczne przykłady ze słowników i pieśni ludowych.
Jej wykład dotyczył obecnych w języku polskim przysłów, powiedzeń, związków frazeologicznych i rozmaitych wyrażeń, odnoszących się do koni. Przez wieki nagromadziło się i kilka setek, a wśród nich te najbardziej znane i wciąż żywe w duszy, mentalności i w rozmowach Polaków: „pańskie oko konia tuczy”, „darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby”, „końskie zdrowie”, „kuty na cztery kopyta”, „stanąć w szranki”, „wygrać w cuglach”, „pasowanie na rycerza”, „rycerz na białym koniu” i wiele, wiele innych. Za każdym z nich kryje się anegdota, jakiś wątek z historii, tradycje, a przede wszystkim emocje, których ludzie doznawali w obecności koni. Były one tak silne, że z czasem przerodziły się w życiowe maksymy, przekazywane z pokolenia na pokolenie. – Dziś „wysysamy je z mlekiem matki” i nie wiadomo dlaczego „lubimy tych, z którymi można konie kraść”, jednocześnie uważając złodziejstwo za coś nagannego – opowiadała Urszula Kowalczuk.

Kolejny referat, Mariusza Raniszewskiego (powyżej) z Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie, dotyczył zmieniających się relacji człowieka ze zwierzętami. – Z jednej strony zwierzęta domowe zaczynają pełnić rolę członków rodziny, z drugiej – wobec zwierząt gospodarskich utrzymujemy prawo do ich uśmiercania. To napięcie etyczne, którego nie da się już ignorować – zaznaczył badacz.

W dalszej części głos zabrała Olga Łoś (powyżej), etnografka i śpiewaczka, która połączyła wykład z prezentacją pieśni ludowych, w których pojawiają się motywy zwierzęce. – Śpiew ludowy pokazuje, że zwierzę to nie tylko bohater gospodarstwa, ale też nośnik emocji i symbol uczuć. Na podstawie tekstów pieśni tradycyjnych i przebiegu obrzędów możemy odpowiedzieć sobie na pytania: jakie symbole i metafory niosą ze sobą zwierzęta i ich zachowania? Czemu tak często występują one w pieśniach miłosnych? W jaki sposób zwierzęta mogą pośredniczyć między światami?

Architektoniczny wymiar tematu przedstawił dr inż. arch. Włodzimierz Witkowski z Politechniki Łódzkiej (powyżej), który mówił o związkach między tradycyjnym budownictwem wiejskim a obecnością zwierząt. – Dawna zagroda była wspólnym domem ludzi i zwierząt. Układ budynków, rodzaj materiałów i sposób ogrzewania wynikały z konieczności zapewnienia ciepła i bezpieczeństwa wszystkim mieszkańcom – tłumaczył.

W końcowych wystąpieniach dr Olga Kielak (powyżej) przybliżyła językowe ślady relacji człowieka ze zwierzęciem, analizując idiomy i porównania utrwalone w polszczyźnie, a Ewa D. Rutkowska-Wilbik (poniżej) w prelekcji „Krowa i koza – między użytecznością a symboliką” pokazała, jak różne gatunki zyskiwały w kulturze odmienne znaczenia. – Krowa była uosobieniem dostatku i spokoju, koza zaś – żywiołowości i niezależności. W wielu przekazach te dwie postacie symbolizują dwa przeciwstawne żywioły kobiecości – zauważyła.

Wspólnota refleksji i inspiracji
Wśród uczestników konferencji panowało przekonanie, że temat zwierząt w kulturze wsi pozwala na nowo zrozumieć relacje człowieka z naturą.
– Moja obecność tutaj wynika z kilku powodów. Po pierwsze, razem z mężem prowadzę pięciohektarowe gospodarstwo, w którym mamy wiele zwierząt. Po drugie, przez lata pracowałam w programie „Mały Kolberg”, więc tradycja, pieśni i kultura wsi są mi bliskie od dawna. Jestem też od lat związana z Fundacją Wspomagania Wsi, począwszy od spotkań w Marózie, które wywarły na mnie ogromny wpływ. Mam do Fundacji wielki szacunek i z entuzjazmem podchodzę do wszystkich jej inicjatyw – mówi Małgorzata z Tkaczewskiej Góry, cudownej małej wsi w województwie łódzkim. – To spotkanie jest dla mnie niezwykle energetyczne, ożywcze i inspirujące. Zderzają się tu trzy światy: ten, w którym żyję na co dzień, ten, do którego dążymy, i ten, który obserwuję na współczesnej wsi. Z jednej strony, coraz więcej mówi się o dobrostanie zwierząt, co jest wspaniałe, jednak w moim odczuciu niewiele to zmienia w praktyce dla mieszkańców wsi. Z drugiej strony, wieś staje się „miejska” – sprowadzają się do nas ludzie z miasta, którzy traktują zwierzęta jak ludzi. Nie zgadzam się z tym, ponieważ uważam, że zwierzęta trzeba traktować po ludzku, ale właśnie jak zwierzęta. Zaburza się ich świat, gdy na przykład potężny, obficie owłosiony pies męczy się w domu ogrzewanym do dwudziestu kilku stopni, żyjąc w chaosie życia rodzinnego, pozbawiony własnej przestrzeni. Ciągle zastanawiam się, gdzie leży złoty środek.
– Wspaniałe jest też to, że spotykamy tu ludzi z różnych regionów i mamy okazję do rozmów. Okazuje się, że gdy spotykają się osoby, którym w duszy gra podobnie, to niezależnie od miejsca zamieszkania mamy ze sobą wiele wspólnego w myśleniu i wartościach, a nasze drogi często już gdzieś się wcześniej przecięły – dodaje pani Małgorzata.

– Przyjechałam na tę konferencję w poszukiwaniu odpowiedzi. Zmieniłam miejsce zamieszkania, a przeprowadzka do środowiska, gdzie niemal nie ma zwierząt gospodarskich, skłoniła mnie do powrotu do źródeł. Jako członkini rady sołeckiej chcę wykorzystać tę wiedzę, aby na zebraniach przypominać o naszym dziedzictwie – deklaruje Agnieszka Gasiak z miejscowości Starcza (okolice Częstochowy). – Uderzyła mnie anegdota, którą usłyszałam od znajomej. Jej mała córka, widząc na łące krowę, zapytała: „Mamusiu, a czemu te sarenki są łaciate?”. Gdy matka wyjaśniła, że to krówki, które dają mleko, dziewczynka zaprzeczyła: „Nieprawda, mleko jest w kartonie”. Ta historia doskonale obrazuje, co się dzieje, gdy wieś staje się sypialnią miasta. Sama pochodzę z rodziny gospodarzy i widok krowy, konia czy kur był dla mnie czymś normalnym, a dziś to wszystko zanika. Konferencja pozwala mi zdobyć nowe narzędzia, poszerzyć horyzonty i nawiązać cenne kontakty, na przykład z osobami prowadzącymi pasiekę czy tworzącymi zagrodę edukacyjną. To dla mnie inspiracja, by przypominać, że pochodzimy ze wsi. Zawsze byłam z tego dumna, nawet gdy jako młoda dziewczyna w częstochowskiej szkole spotkałam się z krzywdzącym określeniem „wieśniara”.

– Pracuję w bibliotece, dlatego dla mnie szczególnie cenny okazał się wykład o konizmach. Dzięki niemu zdobyłam profesjonalną wiedzę, którą będę mogła przekazać naszym najmłodszym czytelnikom. Teraz będę w stanie wytłumaczyć im, skąd wzięły się liczne związki frazeologiczne dotyczące koni i co one tak naprawdę oznaczają – mówi Małgorzata Janas, gmina Parzęczew (powiat zgierski)
– Urzekł nas temat konferencji, który w czasach nieustannych rozmów o wojnie i kryzysach stanowi przyjemną odskocznię. W naszym kole jest wiele wegetarianek, więc zagadnienia związane ze światem zwierząt i ekologią są nam szczególnie bliskie. Uważamy, że należy honorować zwierzęta w kulturze i życiu codziennym, ponieważ coraz więcej osób ma świadomość, że są to istoty czujące, tak jak my. Z niecierpliwością czekamy na wejście w życie ustawy o zakazie hodowli zwierząt na futra – dzielą się swa opinią na temat spotkania w Otrębusach Emilia Purol i Agata Hubert z Koła Gospodyń Wiejskich Dziewanna w Przyborowie.
– Mieszkając na wsi, na co dzień widzę, jak życie ludzi i zwierząt – zarówno gospodarskich, jak i dzikich – nieustannie się przeplata. Przyjechałem tutaj, zaintrygowany możliwością poznania historycznego i kulturowego wymiaru tej relacji – mówi Krzysztof Hatka, sołtys wsi Wodacz. – Uważam, że świadomość na temat losu zwierząt rośnie, a takie spotkania przyciągają osoby wrażliwe na te kwestie. Wiedza zdobyta na podobnych wydarzeniach pomaga mi wprowadzać nowe, nowocześniejsze rozwiązania w mojej gminie.
Opowieść, która wciąż trwa
Podsumowując konferencję, Aleksandra Żółtowska z Fundacji Wspomagania Wsi zwróciła uwagę, że tematyka zwierząt okazała się niezwykle inspirująca.
– Zwierzęta to nie tylko część ekosystemu, ale też naszej tożsamości. Dzięki nim lepiej rozumiemy przeszłość wsi, ale też współczesne wyzwania etyczne. Zainteresowanie wydarzeniem było ogromne – miejsca zniknęły błyskawicznie, a frekwencja na sali przez dwa dni wydarzenia była niemal stuprocentowa. To dowodzi, że temat zwierząt jest bliski wielu osobom i konferencja na ten temat była bardzo potrzebna. Kontynuujemy naszą serię spotkań tematycznych – po wodzie i bioróżnorodności przyszedł czas na zwierzęta. Już myślimy o kolejnych edycjach i jesteśmy otwarci na propozycje od naszych czytelników – podsumowuje Aleksandra Żółtowska, organizatorka konferencji.
Dwudniowe spotkanie w Otrębusach po raz kolejny pokazało, że kultura ludowa jest żywym źródłem refleksji nad relacją człowieka z naturą. A zwierzęta – obecne w obrzędach, języku, architekturze i muzyce – wciąż pozostają jej nieodłącznym elementem.
Zapraszamy do obejrzenia wykładów wygłoszonych podczas konferencji: https://fundacjawspomaganiawsi.pl/zwierzeta-w-kulturze-wsi-miedzy-tradycja-symbolem-a-opowiescia-zaproszenie-na-konferencje-fundacji-wspomagania-wsi/
Tekst i forografie: Przemysław Chrzanowski, Witryna Wiejska