Zwierzęta w kulturze wsi – między tradycją, symbolem a opowieścią

Magdalena Gromek-Kowalczyk, 29 października 2025 (11:00)
W miniony weekend, 24–25 października 2025 roku, w Otrębusach odbyła się konferencja „Zwierzęta w kulturze wsi – między tradycją, symbolem a opowieścią”, zorganizowana przez Fundację Wspomagania Wsi. Wydarzenie zgromadziło badaczy kultury, przyrodników, edukatorów, sołtysów i członków organizacji wiejskich z całego kraju. Celem spotkania było przyjrzenie się roli zwierząt w tradycji ludowej, współczesnym dyskursie etycznym i w języku codziennym mieszkańców wsi.

Od koguta do bociana – zwierzę w kulturze ludowej

Spotkanie otworzyła Aleksandra Zubrycka z Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu, która w wystąpieniu „Ptactwo domowe w kulturze ludowej” przypomniała, że kury, gęsi i koguty pełniły w dawnym świecie nie tylko funkcje użytkowe, lecz również symboliczne. – Kogut był uważany za strażnika czasu, który odgania zło i ciemność. Z kolei gęś, zwłaszcza biała, symbolizowała czystość i wierność – mówiła. Prelegentka wskazała też na bogactwo wierzeń związanych z ptactwem, m.in. w kontekście wróżb i obrzędów weselnych.

Następnie dr inż. Wanda Krupa (powyżej)z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie omówiła zagadnienia dobrostanu zwierząt gospodarskich. W referacie „Potrzeby zwierząt – jak je rozumieć?” zwróciła uwagę, że współczesna wieś stoi przed wyzwaniem pogodzenia ekonomii z etyką hodowli. – Dobrostan nie oznacza luksusu dla zwierząt, ale spełnienie ich naturalnych potrzeb – od swobodnego ruchu po kontakt społeczny. To warunek zarówno jakości produkcji, jak i odpowiedzialności człowieka – podkreśliła.

Trzecie wystąpienie należało do Bartosza Popczyńskiego (powyżej), edukatora przyrodniczego i leśnika, który w prezentacji „O czym klekoczą bociany – czyli zwierzęta dzikie w krajobrazie wsi” przypomniał, że współczesna przestrzeń wiejska jest nie tylko miejscem życia ludzi i zwierząt gospodarskich, ale również siedliskiem wielu gatunków dzikich. – Wieś to nie tylko zwierzęta gospodarskie, które niemalże żyją z człowiekiem prawie pod jednym dachem. To również cała paleta niezwykłych i pięknych, ale przede wszystkim dzikich zwierząt, będącymi sąsiadami człowieka. Ciężko wyobrazić sobie polską wieś bez biegającego przez pola zająca szaraka, klekotu bociana czy śpiewu skowronka – to są nasze narodowe przyrodnicze symbole, bardzo mocno zakorzenione w rodzimej kulturze – mówił.

Wieczorną część pierwszego dnia wypełniło wystąpienie Joanny Sarneckiej (powyżej), antropolożki kultury i opowiadaczki ludowych historii. Jej magiczna prezentacja „Zwierzęta w opowieściach i wierzeniach ludowych” łączyła refleksję naukową z elementami narracji ustnej. – W opowieściach ludowych zwierzęta są pośrednikami między światem ludzi a światem natury. Często przemawiają ludzkim głosem, uczą, ostrzegają, prowadzą bohaterów przez granice, których sami nie potrafią przekroczyć – tłumaczyła.

Język, etyka i przestrzeń wspólnego życia

Drugi dzień rozpoczęła Urszula Kowalczuk (powyżej) referatem „Koń w języku i kulturze”. Autorka książki „Koń jaki jest, każdy widzi” przybliżyła bogactwo tzw. konizmów, czyli wyrażeń i przysłów pochodzących od obserwacji końskich zachowań. – Koń w kulturze polskiej jest symbolem siły, lojalności, ale i wolności. To jedno z nielicznych zwierząt, które w języku mają tak pozytywne konotacje  – podkreślała, przywołując liczne przykłady ze słowników i pieśni ludowych.

Jej wykład dotyczył obecnych w języku polskim przysłów, powiedzeń, związków frazeologicznych i rozmaitych wyrażeń, odnoszących się do koni. Przez wieki nagromadziło się i kilka setek, a wśród nich te najbardziej znane i wciąż żywe w duszy, mentalności i w rozmowach Polaków: „pańskie oko konia tuczy”, „darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby”, „końskie zdrowie”, „kuty na cztery kopyta”, „stanąć w szranki”, „wygrać w cuglach”, „pasowanie na rycerza”, „rycerz na białym koniu”  i wiele, wiele innych.  Za każdym z nich kryje się anegdota, jakiś wątek z historii, tradycje, a przede wszystkim emocje, których ludzie doznawali w obecności koni. Były one tak silne, że z czasem przerodziły się w życiowe maksymy, przekazywane z pokolenia na pokolenie. – Dziś „wysysamy je z mlekiem matki” i nie wiadomo dlaczego „lubimy tych, z którymi można konie kraść”, jednocześnie uważając złodziejstwo za coś nagannego – opowiadała Urszula Kowalczuk.

Kolejny referat, Mariusza Raniszewskiego (powyżej) z Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie, dotyczył zmieniających się relacji człowieka ze zwierzętami. – Z jednej strony zwierzęta domowe zaczynają pełnić rolę członków rodziny, z drugiej – wobec zwierząt gospodarskich utrzymujemy prawo do ich uśmiercania. To napięcie etyczne, którego nie da się już ignorować – zaznaczył badacz.

W dalszej części głos zabrała Olga Łoś (powyżej), etnografka i śpiewaczka, która połączyła wykład z prezentacją pieśni ludowych, w których pojawiają się motywy zwierzęce. – Śpiew ludowy pokazuje, że zwierzę to nie tylko bohater gospodarstwa, ale też nośnik emocji i symbol uczuć.  Na podstawie tekstów pieśni tradycyjnych i przebiegu obrzędów możemy odpowiedzieć sobie na pytania: jakie symbole i metafory niosą ze sobą zwierzęta i ich zachowania? Czemu tak często występują one w pieśniach miłosnych? W jaki sposób zwierzęta mogą pośredniczyć między światami?

Architektoniczny wymiar tematu przedstawił dr inż. arch. Włodzimierz Witkowski z Politechniki Łódzkiej (powyżej), który mówił o związkach między tradycyjnym budownictwem wiejskim a obecnością zwierząt. – Dawna zagroda była wspólnym domem ludzi i zwierząt. Układ budynków, rodzaj materiałów i sposób ogrzewania wynikały z konieczności zapewnienia ciepła i bezpieczeństwa wszystkim mieszkańcom – tłumaczył.

W końcowych wystąpieniach dr Olga Kielak (powyżej) przybliżyła językowe ślady relacji człowieka ze zwierzęciem, analizując idiomy i porównania utrwalone w polszczyźnie, a Ewa D. Rutkowska-Wilbik (poniżej) w prelekcji „Krowa i koza – między użytecznością a symboliką” pokazała, jak różne gatunki zyskiwały w kulturze odmienne znaczenia. – Krowa była uosobieniem dostatku i spokoju, koza zaś – żywiołowości i niezależności. W wielu przekazach te dwie postacie symbolizują dwa przeciwstawne żywioły kobiecości – zauważyła.

Wspólnota refleksji i inspiracji

Wśród uczestników konferencji panowało przekonanie, że temat zwierząt w kulturze wsi pozwala na nowo zrozumieć relacje człowieka z naturą.

– Moja obecność tutaj wynika z kilku powodów. Po pierwsze, razem z mężem prowadzę pięciohektarowe gospodarstwo, w którym mamy wiele zwierząt. Po drugie, przez lata pracowałam w programie „Mały Kolberg”, więc tradycja, pieśni i kultura wsi są mi bliskie od dawna. Jestem też od lat związana z Fundacją Wspomagania Wsi, począwszy od spotkań w Marózie, które wywarły na mnie ogromny wpływ. Mam do Fundacji wielki szacunek i z entuzjazmem podchodzę do wszystkich jej inicjatyw – mówi Małgorzata z Tkaczewskiej Góry, cudownej małej wsi w województwie łódzkim. – To spotkanie jest dla mnie niezwykle energetyczne, ożywcze i inspirujące. Zderzają się tu trzy światy: ten, w którym żyję na co dzień, ten, do którego dążymy, i ten, który obserwuję na współczesnej wsi. Z jednej strony, coraz więcej mówi się o dobrostanie zwierząt, co jest wspaniałe, jednak w moim odczuciu niewiele to zmienia w praktyce dla mieszkańców wsi. Z drugiej strony, wieś staje się „miejska” – sprowadzają się do nas ludzie z miasta, którzy traktują zwierzęta jak ludzi. Nie zgadzam się z tym, ponieważ uważam, że zwierzęta trzeba traktować po ludzku, ale właśnie jak zwierzęta. Zaburza się ich świat, gdy na przykład potężny, obficie owłosiony pies męczy się w domu ogrzewanym do dwudziestu kilku stopni, żyjąc w chaosie życia rodzinnego, pozbawiony własnej przestrzeni. Ciągle zastanawiam się, gdzie leży złoty środek.

– Wspaniałe jest też to, że spotykamy tu ludzi z różnych regionów i mamy okazję do rozmów. Okazuje się, że gdy spotykają się osoby, którym w duszy gra podobnie, to niezależnie od miejsca zamieszkania mamy ze sobą wiele wspólnego w myśleniu i wartościach, a nasze drogi często już gdzieś się wcześniej przecięły – dodaje pani Małgorzata.

– Przyjechałam na tę konferencję w poszukiwaniu odpowiedzi. Zmieniłam miejsce zamieszkania, a przeprowadzka do środowiska, gdzie niemal nie ma zwierząt gospodarskich, skłoniła mnie do powrotu do źródeł. Jako członkini rady sołeckiej chcę wykorzystać tę wiedzę, aby na zebraniach przypominać o naszym dziedzictwie – deklaruje Agnieszka Gasiak z miejscowości Starcza (okolice Częstochowy). – Uderzyła mnie anegdota, którą usłyszałam od znajomej. Jej mała córka, widząc na łące krowę, zapytała: „Mamusiu, a czemu te sarenki są łaciate?”. Gdy matka wyjaśniła, że to krówki, które dają mleko, dziewczynka zaprzeczyła: „Nieprawda, mleko jest w kartonie”. Ta historia doskonale obrazuje, co się dzieje, gdy wieś staje się sypialnią miasta. Sama pochodzę z rodziny gospodarzy i widok krowy, konia czy kur był dla mnie czymś normalnym, a dziś to wszystko zanika. Konferencja pozwala mi zdobyć nowe narzędzia, poszerzyć horyzonty i nawiązać cenne kontakty, na przykład z osobami prowadzącymi pasiekę czy tworzącymi zagrodę edukacyjną. To dla mnie inspiracja, by przypominać, że pochodzimy ze wsi. Zawsze byłam z tego dumna, nawet gdy jako młoda dziewczyna w częstochowskiej szkole spotkałam się z krzywdzącym określeniem „wieśniara”.

– Pracuję w bibliotece, dlatego dla mnie szczególnie cenny okazał się wykład o konizmach. Dzięki niemu zdobyłam profesjonalną wiedzę, którą będę mogła przekazać naszym najmłodszym czytelnikom. Teraz będę w stanie wytłumaczyć im, skąd wzięły się liczne związki frazeologiczne dotyczące koni i co one tak naprawdę oznaczają – mówi Małgorzata Janas, gmina Parzęczew (powiat zgierski)

–  Urzekł nas temat konferencji, który w czasach nieustannych rozmów o wojnie i kryzysach stanowi przyjemną odskocznię. W naszym kole jest wiele wegetarianek, więc zagadnienia związane ze światem zwierząt i ekologią są nam szczególnie bliskie. Uważamy, że należy honorować zwierzęta w kulturze i życiu codziennym, ponieważ coraz więcej osób ma świadomość, że są to istoty czujące, tak jak my. Z niecierpliwością czekamy na wejście w życie ustawy o zakazie hodowli zwierząt na futra – dzielą się swa opinią na temat spotkania w Otrębusach Emilia Purol i Agata Hubert z Koła Gospodyń Wiejskich Dziewanna w Przyborowie.

 

– Mieszkając na wsi, na co dzień widzę, jak życie ludzi i zwierząt – zarówno gospodarskich, jak i dzikich – nieustannie się przeplata. Przyjechałem tutaj, zaintrygowany możliwością poznania historycznego i kulturowego wymiaru tej relacji – mówi Krzysztof Hatka, sołtys wsi Wodacz. – Uważam, że świadomość na temat losu zwierząt rośnie, a takie spotkania przyciągają osoby wrażliwe na te kwestie. Wiedza zdobyta na podobnych wydarzeniach pomaga mi wprowadzać nowe, nowocześniejsze rozwiązania w mojej gminie.

Opowieść, która wciąż trwa

Podsumowując konferencję, Aleksandra Żółtowska z Fundacji Wspomagania Wsi zwróciła uwagę, że tematyka zwierząt okazała się niezwykle inspirująca.

Zwierzęta to nie tylko część ekosystemu, ale też naszej tożsamości. Dzięki nim lepiej rozumiemy przeszłość wsi, ale też współczesne wyzwania etyczne. Zainteresowanie wydarzeniem było ogromne – miejsca zniknęły błyskawicznie, a frekwencja na sali przez dwa dni wydarzenia była niemal stuprocentowa. To dowodzi, że temat zwierząt jest bliski wielu osobom i konferencja na ten temat była bardzo potrzebna. Kontynuujemy naszą serię spotkań tematycznych – po wodzie i bioróżnorodności przyszedł czas na zwierzęta. Już myślimy o kolejnych edycjach i jesteśmy otwarci na propozycje od naszych czytelników – podsumowuje Aleksandra Żółtowska, organizatorka konferencji.

Dwudniowe spotkanie w Otrębusach po raz kolejny pokazało, że kultura ludowa jest żywym źródłem refleksji nad relacją człowieka z naturą. A zwierzęta – obecne w obrzędach, języku, architekturze i muzyce – wciąż pozostają jej nieodłącznym elementem.

Zapraszamy do obejrzenia wykładów wygłoszonych podczas konferencji: https://fundacjawspomaganiawsi.pl/zwierzeta-w-kulturze-wsi-miedzy-tradycja-symbolem-a-opowiescia-zaproszenie-na-konferencje-fundacji-wspomagania-wsi/

Tekst i forografie: Przemysław Chrzanowski, Witryna Wiejska