Kobiety kobietom – poznajcie Fundusz Feministyczny

Jędrek Godlewski, 9 kwietnia 2021 (14:50)

Przemysław Chrzanowski, Witryna Wiejska: W jakich okolicznościach powstał Fundusz Feministyczny i kto za nim stoi?

 

Małgorzata Leszko, FemFund: – Fundusz założyły trzy kobiety, które miały za sobą różne doświadczenia na gruncie aktywności feministycznej: Justyna Frydrych, Magdalena Pocheć oraz Marta Rawłuszko. Każda z nich ma na swoim koncie działania w zakresie organizacji przedsięwzięć antydyskryminacyjnych i feministycznych lub pracę w instytucjach grantodawczych. Od początku była to ich oddolna inicjatywa, podyktowana tym, że po 2016 roku kompletnie zmienił się krajobraz aktywistyczny w Polsce. Jak pamiętamy, odbyły się wówczas Czarne Protesty, strajki kobiet (będące reakcją wobec odrzucenia przez Sejm RP projektu ustawy „Ratujmy kobiety” i jednoczesnego skierowania do prac w komisji projektu „Stop aborcji” – przyp. red.). Wyzwoliła się wówczas duża energia do działania feministycznego. Towarzyszyła temu diagnoza, wskazująca na brak środków na działania stricte kobiece. Jeśli były do wzięcia pieniądze, zwykle na ich drodze stały warunki uniemożliwiające ich przeznaczenie na te działania, które były naprawdę potrzebne zdaniem samych aktywistek. I wtedy właśnie zapadłą decyzja o powołaniu Funduszu.

HańskzajaSpotkanie Klubu Kobiet w Hańsku fot: Agata Kubis/ .kolektyw.

Fundusz to pieniądze, jaki był pierwotny pomysł na ich pozyskanie?

ML: – Pierwsze pieniądze zostały zgromadzone za sprawą wykorzystania dotychczasowych relacji i kontaktów założycielek Funduszu i ich współpracy z sieciami funduszy kobiecych na świecie. Znaczącego wsparcia na start udzieliła Sigrid Rausing Trust, jedna z największych fundacji filantropijnych w Wielkiej Brytanii. Od samego początku Fundusz miał się opierać na takim założeniu, że nie istnieje on ponad ruchem kobiecym i nie gospodaruje środkami w sposób hierarchiczny, odwołując się do przekonań osób nim zawiadujących. Stoimy na stanowisku, że jesteśmy przede wszystkim skarbonką, do której wpłacają pieniądze zarówno firmy oraz instytucje, jak i osoby prywatne. Na chwilę obecną mamy ponad 200 darczyńców i darczyń. To właśnie z tej skarbonki pieniądze w postaci grantów trafiają potem do organizacji i grup nieformalnych w całej Polsce. Co ciekawe same wnioskodawczynie współdecydują o tym jak te środki będą wydawane. Zatem za Funduszem stoją nie tylko osoby, które w nim pracują, ale i cały ruch feministyczny i kobiecy w Polsce. To w zasadzie nasza wspólna własność.

Działania Funduszu są nieszablonowe. Dajecie pieniądze tym, którzy nie mogą się o nie starać gdziekolwiek indziej.

ML: – Dotyczy to między innymi wspomnianych grup nieformalnych. Krajobraz działań oddolnych był dotąd mocno ograniczony przez formalności. Trzeba było mieć osobowość prawną, funkcjonować w stowarzyszeniu, lub fundacji, by móc starać się o dotacje. Tymczasem inicjatorami interesujących aktywności w małych środowiskach są zwykle osoby niezrzeszone, działające spontanicznie. Zdajemy sobie sprawę, że ich potencjału nie można zdusić w zarodku, dlatego FemFund nie bagatelizuje ich potrzeb. Zresztą od początku staramy się budować fundusz z myślą o sensie działań, a nie formalnościach: dla nas nie liczą się punkty, tabelki, będące wykładnią tego, na co stać konkretne podmioty. Ten sposób podziału środków umacnia organizacje, które świetnie potrafią pozyskiwać środki ze źródeł zewnętrznych. My staramy się dotrzeć do kobiet i osób, które chcą realizować fantastyczne pomysły, a niekoniecznie po mistrzowsku aplikują o pieniądze. Często wniosek napisany do FemFundu to w ogóle ich pierwszy kontakt z grantami.

Wypuszczonezaja
Obóz w puszczy dla kobiet i osób z doświadczeniem życia w roli kobiety, fot: Emilia Oksentowicz/ .kolektyw.

Ten sposób rozdziału środków niejako wymusza bliski kontakt z grantobiorczyniami.

Małgorzata Dymowska, FemFund: – Do tegorocznej edycji konkursu na minigranty zgłoszono 327 pomysłów. Spośród nich w pierwszym etapie wybieramy 99. Kierujemy się przy tym priorytetami Funduszu, czyli tym, by pieniądze trafiały do grup oddolnych, osób szczególnie narażonych na dyskryminację, działających poza największymi miastami itp. Kolejny krok należy do samych wnioskodawczyń, które współdecydują komu przyznać pieniądze. I dopiero tutaj możemy mówić o bliższym poznaniu, zacieśnianiu relacji i współtworzeniu społeczności Funduszu. Chciałabym podkreślić, że już od samego początku do wszystkich zgłoszonych pomysłów podchodzimy z życzliwością i wielką otwartością.

ML: – Faktycznie jest tak, że kiedy przyznamy grant konkretnej grupie, jesteśmy ze sobą dosyć blisko. Znamy imiona dziewczyn i osób, spotykamy się z nimi – jeśli nie osobiście, to online. Uważamy, że pozytywne relacje są najważniejszym zasobem ruchu społecznego. Nie potrzebujemy 30 ton dokumentów, które będą coś potwierdzać i uwiarygadniać – rozliczenie grantu jest krótkie i proste. Nie musimy mieć zdjęć, czy list obecności. Jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym i wiemy, że działamy bez „ściemy”. Opieramy swoje działanie na zaufaniu, a nie na kontroli.

WilgazajaZjazd grantobiorczyń FemFundu w 2019 roku, fot: Emilia Oksentowicz/ .kolektyw.

Kogo zatem wspieracie? Kim są beneficjentki Funduszu Feministycznego?

ML: – Wspieramy pierwszą w Polsce grupę kobiet Głuchych, która działa pod nazwą Akademia Młodych Głuchych (postrzegają siebie nie jako osoby z niepełnosprawnością, tylko jako mniejszość kulturowo-językową, która posługuje się polskim językiem migowym, stąd słowo „Głusi” zapisują wielką literą). Na co dzień zajmują się pracą na rzecz młodzieży– organizują wydarzenia edukacyjne, kulturalne, integracyjne. Zależy im na wzmocnieniu Głuchej młodzieży, poprawie dostępności rynku pracy, edukacji, kultury. Same chcą się rozwijać i uczyć – również o prawach kobiet. W ramach minigrantu zrobiły coś, czego jeszcze nie było. Stworzyły pierwszą kampanię o feminizmie i prawach kobiet skierowaną do społeczności Głuchych osób. A w związku z tym, że w polskim języku migowym nie było słowa feminizm, to… same je wymyśliły!

Wspieramy także uchodźczynie zrzeszone w Fundacji Kobiety Wędrowne. Grupę tworzą kobiety pochodzące z różnych krajów. Są wśród nich uchodźczynie, migrantki oraz kobiety z Polski. Od niedawna działają jako fundacja. Spotykają się, integrują, organizują samopomoc, uczą, prowadzą warsztaty antyprzemocowe, wspierają. Każda z nich wnosi własne umiejętności, kontakty, pomysły i doświadczenia. W swych działaniach starają się dobrze rozpoznawać potrzeby konkretnej grupy kobiet i razem z nimi planować działania.

To, co jest dla nas ważne, to że Fundusz jest przestrzenią otwartą także dla osób transpłciowych, osób niebinarnych i queer. One również należą do grantobiorczyń FemFundu.

MD: -Grantorbiorczyniami Funduszu są ponadto kobiety działające na wsi. Przykładem mogą być Sułkowiczanki z Wielkopolski. To nieformalna grupa, którą powołały do życia członkinie Koła Gospodyń Wiejskich w wielkopolskich Sułkowicach. Motywacją dla nich była chęć działania na rzecz lokalnej społeczności, potrzeba większej integracji między kobietami na wsi oraz zdobywanie nowej wiedzy. Grupę tworzą kobiety w różnym wieku i z różnym doświadczeniem – część to rolniczki praktyczki, część jest na emeryturze, a niektóre pracują poza rolnictwem.

W tym kontekście można wspomnieć również Fundację PasjoDzielnia z woj. świętokrzyskiego. Założyło ją sześć kobiet, które połączył niespokojny duch i chęć zmiany. W ramach minigrantu zorganizowały Wiejskie Kino Kobiet w stodole. Chcą wzmacniać kobiety, tworzyć im alternatywy do spędzania wolnego czasu, sieciować je i tworzyć przyjazne otoczenie, by mogły się rozwijać. Jak same o sobie mówią są nowym ogniwem ruchu feministycznego w świętokrzyskim.

PasjoDzielniazajaZajęcia jogi na podwórku Fundacji PasjoDzielnia, fot: Agata Kubis/ .kolektyw.

Macie za sobą cztery edycje konkursu. W tym czasie zapewne zmieniły się priorytety przy weryfikacji zgłaszanych projektów.

ML: – Ogółem priorytety Funduszu są dość stałe, bo wynikają z naszych wartości – to przede wszystkim trafianie ze wsparciem tam, gdzie jest o nie najtrudniej i gdzie jest najbardziej potrzebne. Ale są pewne zmiany, bo my też się uczymy. W pierwszej edycji jednym z priorytetów było podejmowanie działań w obszarach powszechnie uznawanych za kontrowersyjne społecznie. Z czasem to kryterium zaczęłyśmy pomijać ze względu na fakt, że nie istnieje uniwersalna definicja działań kontrowersyjnych. W różnych środowiskach za takowe mogą uchodzić zupełnie inne działania i projekty. Nasze grantobiorczynie z Klubu Kobiet działające przy Bibliotece Publicznej w Hańsku spotkały się z atakiem środowisk prawicowych. Stało się to po tym jak do publicznej wiadomości podano, że kobiety otrzymały pieniądze z Funduszu Feministycznego. Skończyło się nawet na tym, że wezwano je do miejscowego księdza na dywanik. Myślę, że dla wielu osób ich działania w ogóle nie kojarzyłyby się z aktywizmem feministycznym. Zapraszały na przykład lokalne pisarki i liderki społeczne, rozmawiały o sztuce. Nasze postrzeganie kontrowersji nie może być zatem jednowymiarowe. To co w jednym miejscu burzy krew, gdzieś indziej uznawane jest za normę.

Czy FemFund skupia się jedynie na wsparciu finansowym działających kobiet? Czy aktywistki w naszym kraju mogą liczyć także na wsparcie merytoryczne i duchowe z waszej strony? Zapewne wiele z raczkujących organizacji kobiecych potrzebuje takiego wzmocnienia.

ML: – Przez to, że nie pozycjonujemy się nad ruchem, a raczej w środku, uznajemy, iż najlepszą formą edukacji jest współpraca i kontakt poszczególnych grup ze sobą. Najlepszą robotą, jaką możemy w tej kwestii wykonać, jest stworzenie okazji do wymiany myśli i doświadczeń. Jesteśmy dalekie od tego, by organizować coś w rodzaju akademii feminizmu. Zapraszamy wnioskodawczynie, grantobiorczynie, a one opowiadają o tym co robią. W ten sposób budują solidarność, wzajemnie inspirują się do kolejnych działań i utwierdzają się w przekonaniu, że to co robią ma sens. Ta współpraca ma wymierne efekty, np. po spotkaniu sieciującym Sułkowiczanki zaprosiły do swojej wsi Khedi, aktywistkę pochodzącą z Czeczenii, która przeprowadziła dla kobiet w Sułkowicach warsztaty kulinarne.

Autonomiazaja

A jak można dostać się do społeczności firmowanej przez FemFund?

MD: – Właściwie ta społeczność jest otwarta, nie trzeba mieć do niej kodu dostępu. Najprościej to zrobić przez coroczny konkurs na minigranty feministyczne. Zawsze na początku stycznia ogłaszamy nabór do kolejnej edycji. Obecnie jesteśmy w trakcie IV odsłony tego przedsięwzięcia. Na dofinansowanie liczyć może około 20 organizacji i nieformalnych grup. Wysokość grantów to 4 400 zł. Drugi sposób na to, by tworzyć z nami społeczność FemFundu adresowany jest do grantobiorczyń, które już zrealizowały nagrodzone projekty. Po upływie roku mogą się one ubiegać o odnowienie współpracy z Funduszem na kolejne trzy lata. W konsekwencji mogą co roku otrzymywać dofinansowanie w wysokości 8 800 zł na kontynuację wcześniej zainicjowanych działań. Tych pieniędzy nie dzielimy już na zasadach konkursowych, liczba takich grantów zależy od środków, jakimi dysponujemy. W tym roku z pieniądzy z tej puli korzysta 15 grup.

Fundusz Feministyczny rozdaje pieniądze, ale aby mógł to robić, trzeba stale go zasilać finansowo. Jak można was wspierać?

ML: – Działamy rzeczywiście tak, że zbieramy i rozdajemy pieniądze. Bardzo ważne jest dla nas to, by była to kasa oddolna. Uważamy, że jeśli wpłaty pochodzą od osób indywidualnych, to jest to gwarant niezależności Funduszu. Wiemy, że gdybyśmy się zwróciły o pomoc do typowej dużej instytucji grantodawczej, w pakiecie otrzymałybyśmy szereg wytycznych jak te pieniądze mamy dzielić (chociaż mamy szczęście współpracować z międzynarodowymi funduszami kobiecymi, które podzielają nasze wartości i dofinansowują FemFund w taki sposób, żebyśmy mogły działać elastycznie). U nas role nie są sztywno podzielone, bywa, że grantobiorczynie są jednocześnie darczyniami, które co miesiąc wpłacają nieduże kwoty na rzecz FemFundu. Z perspektywy czasu wiemy już, że nawet niewielkie, ale stałe wsparcie zapewnia nam stabilność finansową. Jeśli chodzi o konkretne wskazówki dotyczące możliwości wsparcia Funduszu, odsyłam na nasza stronę internetową. W zakładce „Wspieraj nas” znajdą Państwo moduł, dzięki któremu w prosty sposób można zasilić zasoby Funduszu oraz zaplanować czy będzie to pomoc jednorazowa, czy comiesięczna.

Można nas wspierać również niefinansowo. Zapraszamy do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz do zaglądania na naszą stronę internetową. Upowszechniając informacje o tym, co robimy, przekazując słowa wsparcia, możecie pomóc nam budować pozytywny klimat wokół FemFund.

Tekst: Przemysław Chrzanowski

***

Małgorzata Leszko

W FemFundzie zajmuje się programem grantowym oraz relacjami z grantobiorczyniami. Trenerka, animatorka i koordynatorka działań związanych z tematyką równości i różnorodności społeczno-kulturowej, przeciwdziałania dyskryminacji. Pracowała w Centrum Edukacji Obywatelskiej m.in. Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. W wolnym czasie angażuje się w sprawy sąsiedzkie na warszawskim Osiedlu „Przyjaźń” i gra na trąbce.

Małgorzata Dymowska

W Funduszu zajmuje się konkursem grantowym oraz utrzymywaniem relacji z grantobiorczyniami. Pierwsze feministyczne kroki stawiała w Ośrodku Informacji Środowisk Kobiecych OŚKa pod koniec lat 90. Trenerka, animatorka, koordynatorka projektów i działań w organizacjach pozarządowych. Współzałożycielka Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej (TEA). Współpracuje ze Stowarzyszeniem BORIS i Fundacją Wspomagania Wsi. Pasjonatka kajakowania i zanurzania się w lodowatej wodzie.