Wywiad z prof. Jerzym Wilkinem, redaktorem raportu „Polska wieś 2016. Raport o stanie wsi”

Magdalena Gromek-Kowalczyk, 16 listopada 2016 (10:49)

Jaki jest rzeczywisty obraz polskiej wsi i rolnictwa? Jakie są kierunki zmian w strukturach gospodarczych i społecznych na wsi? Z prof. Jerzym Wilkinem rozmawia Justyna Duriasz-Bułhak z Fundacji Wspomagania Wsi.

FDPA zaprezentowała najnowsze wydanie „Polska wieś 2016. Raport o stanie wsi”. Prof. dr hab. Jerzy Wilkin, inicjator i redaktor tego unikatowego przedsięwzięcia, podkreśla, że „Raport o stanie wsi” jest przede wszystkim diagnozą, czyli opisem oraz wyjaśnieniem najważniejszych procesów, struktur i problemów występujących na obszarach wiejskich w Polsce.

Justyna Duriasz-Bułhak: Jest Pan autorem pierwszego rozdziału raportu, takiej jego syntezy – „Polska wieś na tle kraju i Europy”. Jedną z konkluzji całego raportu i tego rozdziału jest stwierdzenie powracające już od wielu lat, że wieś polska jest coraz mniej rolnicza. Jaka jest aktualna kondycja polskiego rolnictwa i jego perspektywy – może nie bardzo dalekosiężne, ale w perspektywie kilku najbliższych lat?

Prof. Jerzy Wilkin: Kondycja rolnictwa jest nie najgorsza, chociaż zawahałem się, czy powiedzieć, że jest dobra. Rzadko kiedy sami rolnicy, gdy ich pytać, jaka jest kondycja ich gospodarstw czy rolnictwa, powiedzą, że jest znakomita. Ja uważam, że ta kondycja jest znacznie lepsza, niż była na przykład 12 lat temu, kiedy wstępowaliśmy do Unii Europejskiej. Dzięki temu, że jesteśmy od 12 lat w Unii, poprawiło się w rolnictwie bardzo dużo pod każdym względem. Ale jest cały szereg zagrożeń – ciągle nasze rolnictwo ma złe proporcje, jak to się mówi, czynników produkcji – to znaczy ziemi, kapitału i pracy. Mamy ciągle relatywnie za dużo zaangażowanych zasobów siły roboczej, która nie jest wykorzystana w rolnictwie, bo nie może być wykorzystana w małym gospodarstwie, ale jest powiązana. Mamy też ciągle za mało kapitału i za mało inwestycji. W związku z tym, gdy porównujemy strukturę rolnictwa na przykład z krajami byłej „Piętnastki”, czyli wyżej rozwiniętymi krajami Europy Zachodniej, to tam uzbrojenie pracy i w związku z tym produktywność pracy są wyższe niż w Polsce o trzy, pięć, sześć razy – zależnie od kraju. To wynika z tego, że ta praca jest słabo wyposażona w ziemię i kapitał.

Justyna Duriasz-Bułhak: A czy to się poprawia?

Prof. Jerzy Wilkin: Ciągle mamy statystycznie mniej więcej 1,2 mln gospodarstw. Francja, która ma prawie dwukrotnie więcej użytków rolnych niż Polska, ma około 400 tys. gospodarstw. To o czymś świadczy. Poprawia się, ale wolno. Znikają gospodarstwa najmniejsze, ale nie tylko. Ubywa również gospodarstw uważanych na przykład za średnie, które mają po 10-15 ha. Okazało się, że granicą oddzielającą zbiorowość gospodarstw, których liczba spada, od tych, których liczba rośnie, jest około 30 ha.

Justyna Duriasz-Bułhak: Czyli to jest to minimum.

Prof. Jerzy Wilkin: Krótko mówiąc, jeśli chodzi o taką standardową produkcję zróżnicowaną, nie bardzo wyspecjalizowaną, to żeby funkcjonować, rozwijać się, mieć jakieś przyzwoite dochody, trzeba mieć w Polsce gospodarstwo powyżej 30 ha, a najlepiej powyżej 50 ha. Specjaliści, którzy zajmują się typową ekonomiką rolnictwa, wskazują, że te gospodarstwa mają przyszłość. Co nie znaczy, że gospodarstwa mniejsze nie mogą znaleźć sobie nisz rozwojowych. Efektem tej struktury, która nie sprzyja wszechstronnemu rozwojowi gospodarstw produkcyjnych, jest to, że my zaczynamy mieć kłopoty z tzw. wsadem surowcowym do tego, co nazywamy agrobiznesem czy gospodarką żywnościową, która, nawiasem mówiąc, rozwinęła się znakomicie, między innymi dzięki niezwykle nowoczesnym przetwórniom, handlowi, zaopatrzeniu i tak dalej.

Justyna Duriasz-Bułhak: To też Unia pociągnęła bardzo.

Prof. Jerzy Wilkin: Na przykład to, co się stało w mleczarstwie. Dzięki nowoczesnym formom przetwórstwa i dystrybucji bardzo się poprawiło, ale już dla wielu zakładów przetwórstwa spożywczego trzeba surowiec sprowadzać z zagranicy, na przykład z Danii, Holandii, Francji.

Justyna Duriasz-Bułhak: To paradoksalne.

Prof. Jerzy Wilkin: Ponieważ nasi rolnicy nie są w stanie wystarczająco dużo wyprodukować standardowego produktu, który jest potrzebny do tego przetworzenia. To pokazuje, że należy pewne rzeczy w odniesieniu do rolnictwa i produkcji rolnej zmienić. Ja na przykład uważam, że także polityka unijna, nie tylko krajowa, powinna być bardziej proprodukcyjna, jednocześnie z zachowaniem kwestii środowiskowych czy wielofunkcyjności.

Dodam jeszcze, że spośród tych 1,2 mln gospodarstw – to są te powyżej 1 ha, przyszłość dłuższą jako gospodarstwa towarowe i gospodarstwa dające parytetowy poziom dochodów, czyli nie odbiegający od średniego w kraju, ma mniej więcej około 100 tys.

Justyna Duriasz-Bułhak: Czyli niecałe 10 proc. tej całej masy.

Prof. Jerzy Wilkin: Tak. Ja widzę jeszcze pewne nisze dla kolejnych 100 tys. Ale nie więcej.

Cała wywiad do obejrzenia na naszym portalu Wszechnica.org.pl.

W dalszej części rozmowy Justyna Duriasz-Bułhak pyta prof. Wilkina o przyszłość pozostałych gospodarstw, a także samorządy, zmiany demograficzne oraz rolę elektoratu wiejskiego w rozstrzyganiu wyborów na szczeblu krajowym. Zapraszamy!